Strażacy, którzy zostali wezwani na miejsce zdarzenia, wykluczyli, aby w mieszkaniu było zbyt wysokie stężenie trujących gazów, w tym tlenku węgla. Szefowa Prokuratury Rejonowej w Chełmnie, Grażyna Wiącek, powiedziała w rozmowie z PAP, że wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują na zatrucie czadem, a jeden z mężczyzn mógł umrzeć także w wyniku spożycia zbyt dużej ilości alkoholu.
- Biegły z zakresu medycyny sądowej powiedział nam w trakcie sekcji, że do zgonu tych mężczyzn mogło dojść w nocy ze środy na czwartek. Gdy weszliśmy do mieszkania w piątek wieczorem, to tlenku węgla nie wykazały już strażackie urządzenia - mówiła Wiącek w rozmowie z PAP.
Kobieta, 62-letnia lokatorka mieszkania, nie doznała żadnych obrażeń. Ona jako jedyna opuszczała mieszkanie w ubiegłym tygodniu kilka razy i tym samym wietrzyła pomieszczenia. Przez wiele godzin była przekonana, że mężczyźni po prostu śpią pijani. Podejrzeń nabrała w piątek i zaalarmowała innego członka rodziny, który wezwał służby na miejsce.
Prokuratura stwierdziła, że mieszkanie nie miało podłączenia do energii elektrycznej i czerpano ją z agregatu prądotwórczego na benzynę, który znajdował się w garażu przyległym do mieszkania. W domu w zasadzie wszystkie ciągi wentylacyjne były niedrożne, co spowodowało wydzielenie się trującego tlenku węgla w wyniku działania agregatu i spalenia całej benzyny. To jest wstępna opinia biegłego, ale konieczne jest przeprowadzenie badań toksykologicznych. Dotychczasowe ustalenia nie wskazują, aby do śmierci mężczyzn doszło w wyniku działania osób trzecich.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w domu od świąt Wielkiej Nocy trwała libacja alkoholowa. Zmarli to mąż kobiety, jej syn oraz brat. Kobieta zeznała, że jej brat przyjechał do nich na święta i w ten sposób mężczyźni spędzali czas. Śledczy w mieszkaniu znaleźli także martwego psa.
Napisz komentarz
Komentarze