Inwestycja ma objąć budowę strefy rekreacji oraz placu upamiętniającego wydarzenia historyczne w miejscowości Kotowy.
Projekt będzie dotyczył po części dziedzictwa kulturowego, czyli takich elementów związanych z opisem potyczki w ramach Powstania Styczniowego. Pozostała część tego projektu będzie zakładała rekreację dla różnych grup wiekowych (...) W ramach projektu zostanie wybudowana piękna wiata, siłownia napowietrzna, plac zabaw dla dzieci
- wyjaśnia Dariusz Kolczyński, Wójt Gminy Skrwilno.
W ramach przedsięwzięcia zaplanowano montaż urządzeń takich jak: zjeżdżalnia dziecięca wraz ze schodkami wejściowymi, podestem, tunelem linowym i siatką wspinaczkową; altana drewniana wraz z ławkami i stolikiem; sprężynowiec "KONIK"; huśtawka wahadłowa z jednym zawiesiem gumowym i drugim zawiesiem koszykowym; sprężynowiec "AUTKO"; urządzenie sprawnościowo – wspinaczkowe; tablica informacyjna placu zabaw; śmietnik; furtka panelowa stalowa wejściowa; brama panelowa stalowa wejściowa; ogrodzenie panelowe stalowe na fundamencie prefabrykowanym żelbetowym oraz drewniana tablica historyczna.
W tym roku przypadła 160. rocznica potyczki pod Kotowami. Feliks Grabski w swoim artykule pt. „Echa potyczki pomiędzy Kotowami i Przybysinkiem” tak wspomina tamtejsze wydarzenia:
Bliższych szczegółów o rozbiciu powstańców w krytycznym dniu 4 czerwca dowiedziałem się od naocznego świadka, partyzanta Łukaszewskiego, który jeden z niewielu zdołał uciec i później, jako ślusarz, zamieszkał w Brodnicy, gdzie go jako uczeń tamtejszego gimnazjum poznałem. Wedle jego opowieści, partia Kowalkowskiego rozłożyła się obozem na polanie otoczonej olszyną, między Kotowami i Przybysinkiem. Konie rozsiodłane pasły się na łące, jedni spali, drudzy gotowali strawę, inni czyścili broń, czuli się bezpieczni przed nagłą napaścią nieprzyjaciół, gdyż wystawiono jako pikietę powstańca Zboińskiego. Ów Zboiński, zanim przyłączył się do partii, służył w Stępowie przez dwa lata za furmana. Nie wiadomo, czy drzemał, czy też jego uwaga była skierowana w innym kierunku, dosyć, że znienacka kozacy go zaskoczyli. Poznawszy w nim po uzbrojeniu powstańca, zagrozili mu śmiercią, później obiecali bezkarność i wynagrodzenie, o ile ich do miejsca postoju swych towarzyszów zaprowadzi. Sterroryzowany Zboiński rzeczywiście zaprowadził kozaków do obozu powstańczego. Moskale w ten sposób napadli zupełnie niespodziewanie partyzantów, jednych wzięli do niewoli, drugich zarąbali, a zaledwie kilku zdążyło wskoczyć na pasące się konie i próbowało umknąć. Kozacy jednak wpędzili ich w błota, ciągnące się ku Zasadom, i tam ich wybili. Łukaszewski zawdzięczał ocalenie jedynie tej okoliczności, że właśnie miał jechać z raportem do jakiejś władzy powstańczej. Siedział na chodliwej klaczy, zarekwirowanej u Goćkowskiego, właściciela Linnego, i był gotów do drogi, gdy Moskale na obóz napadli. To też dzięki szybkości wierzchówki udało mu się umknąć, mimo, że kozacy go gonili aż do drewnianej figury we wsi Sadłowo. Smutny los spotkał Zboińskiego. W kilka dni po rozgromieniu partii zjawiło się dwóch nieznanych mężczyzn w Rypnie u rodziców Zboińskiego, u których tenże mieszkał po wypuszczeniu go na wolność przez Moskali. Ci nieznani potrafili podstępnie wyprowadzić Zboińskiego z mieszkania, przywieźli go na miejsce jego zdrady i powiesili go na olszynie. Trup podbno wisiał przez dwa tygodnie, zanim na rozkaz władzy rosyjskiej został z drzewa zdjęty i pochowany. Po śmierci Zboińskiego wypłacał rząd rosyjski rodzicom pensję, jako nagrodę za przysługę oddaną przez ich syna”.
Napisz komentarz
Komentarze