Nie ma z czego spłacić kredytu bankowego, liczy na wpłaty członków i darowizny sympatyków. I nie wie dokładnie, z jakich środków wesprze kampanię prezydencką Karola Nawrockiego. Tak w wielkim skrócie przedstawia się sytuacja PiS.
To się jednak właśnie zmienia za sprawą orzeczenia Sądu Najwyższego.
Dwa uderzenia w PKW
Kłopoty PiS wynikają z tego, że Państwowa Komisja Wyborcza nie przyjęła najpierw rozliczenia kampanii wyborczej do parlamentu, a potem także rocznego sprawozdania finansowego partii. Wszystko przez to, że PKW dopatrzyła się nielegalnej pomocy finansowej i nieprawidłowego prowadzenia agitacji.
Dla PiS oznacza to stratę 57,6 mln zł w ciągu czterech parlamentarnych lat. Dlatego też partia poszła z obiema sprawami do Sądu Najwyższego.
Sąd po stronie PiS
Izba Nadzwyczajna SN, czyli ta, której istnienia nie uznaje strona rządowa, bo zasiadają w niej tzw. neosędziowie, właśnie zdecydowała o uwzględnieniu odwołania PiS od decyzji PKW. Cały czas chodzi o część pieniędzy – wydatków na kampanię wyborczą. Teraz SN musi się jeszcze pochylić nad sprawą sprawozdania rocznego.
Co to oznacza? Otóż zgodnie z przepisami PKW powinna uznać decyzję sądu, bo przepisy stanowią jasno: „ Od orzeczenia Sądu Najwyższego nie przysługuje środek prawny”.
Ale to nie jest pewne. Ryszard Kalisz, lewicowy polityk i członek PKW, już wcześniej mówił, że Komisja orzeczenie może nie uznać.
Napisz komentarz
Komentarze